Giza narodziła się dwa razy. Pierwszy raz wydała ją na świat matka. Drugi raz przyszła na świat, gdy wynoszono ją w walizce. Choć miała tylko półtora roku, nie wydała z siebie głosu, gdy mijali strażnika przy bramie getta. Giza Alterwajn mieszka w Urugwaju, prowadzi własną firmę, ma męża i dwie córki (starszą koniecznie chciała nazwać Stefania). Danuta, starsza o 16 lat, mieszka w Polsce. Ma jedno życzenie: odnaleźć "siostrzyczkę", z którą rozdzieliła ją wojna. Ta siostrzyczka to uratowana z warszawskiego getta Stefcia, którą w czasie wojny rodzice Danuty wychowywali jak własną córkę, po czym odnaleźli jej krewnych, a oni zdecydowali, że wyjadą z dziewczynką do Ameryki Południowej.
Po 65 latach wreszcie udaje im się ponownie spotkać.
UWAGI:
Na okładce: Historia dwóch sióstr rozdzielonych przez wojnę.
Miłość w Auschwitz : Edward Galiński, Mala Zimetbaum i uczucie silniejsze od śmierci Tytuł oryginału: "Amore ad Auschwitz Edek e Mala: una storia vera ".
Ta historia jest prawdziwa - gdyby wyszła spod pióra pisarza, z pewnością krytykowano by go za zbyt wybujałą wyobraźnię.To jedna z najbardziej poruszających i niezwykłych, prawdziwych opowieści o miłości. Polski więzień polityczny, żydowska dziewczyna, szaleńcza miłość i obóz w Auschwitz w 1944 roku. Edward Galiński i Mala Zimetbaum, wykształcona, błyskotliwa młoda kobieta, pełniąca w obozie rolę tłumaczki, zakochali się w sobie i dokonali niemożliwego. Uciekli z Auschwitz, by chociaż przez chwilę cieszyć się swoją miłością na wolności.Dlaczego jest to dziś historia prawie zapomniana? Czy dlatego, że nie znalazła szczęśliwego zakończenia? Włoska dziennikarka, Francesca Paci przywraca w swojej książce pamięć o dwojgu niezwykłych ludziach i ich heroicznej miłości, która okazała się warta śmierci.
UWAGI:
Tytuł oryginału: Un Amoread Auschwitz Edek e Mala: una storia vera.
Z opowiadań rodziców, krewnych i ich znajomych, autor odtworzył w literackiej formie dzieje własnej rodziny, poczynając od lat trzydziestych XX wieku, a kończąc na początku XXI wieku. Ich losy wiodły od wołyńskiej wsi Rudnia Łęczyńska poprzez Dolny Śląsk aż po Pomorze Środkowe.Bohaterowie urodzeni w latach 1918 i 1923, dobrze rozumieli rzeczywistość wołyńskiej wsi, otoczonej większością ukraińską i żydowską. Trzy światy - polski, żydowski i ukraiński - żyły obok siebie, ale jakby rozdzielone niewidoczną granicą, przenikały się bardzo słabo. Biedne wiejskie bytowanie zostało przerwane przez sowiecką agresję we wrześniu 1939 roku. Latem 1942 roku doszło do mordu berezyńskich Żydów - tylko nieliczni ukryli się w rozległych lasach. Czy przerwało to "wiejski antysemityzm"?Rok 1943 przyniósł niemiecką zbrodnię spalenia i zniszczenia Rudni Łęczyńskiej. Zginęło dziewięćdziesięciu siedmiu członków rodziny autora. Wokół szalały już bandy UPA i trwały mordy polskiej ludności. Uratowani z Rudni spędzili dwie zimy w lesie. UPA darowuje im życie, za to tak zwani partyzanci zamordowali kilku kolejnych krewnych.Kiedy w 1945 roku zaczęły się wysiedlenia do Polski, dla nich to były wypędzenia w nieznane. Dopiero w latach pięćdziesiątych zrozumieli, że do siebie na Wołyń już nie wrócą - rozpoczęły się kłótnie i sądy o domy, ziemie, sprzęty. Gehenna w stalinowskiej oprawie.Rudni już nie ma, jest tylko las i pomnik upamiętniający pomordowanych pomocników "radzieckich partyzantów" - kolejna historyczna fałszywka. Ten reportaż to opowieść prawdziwa, o prawdziwych nastrojach Wołyniaków.